Pierwsza partia nowych solniaków z kolekcji grudzień 2012 jest już spakowana i dziś rusza w świat. Po tygodniowym ślęczeniu przy biurku z pędzlem w dłoni kręgosłup mam pogięty niczym ruski paragraf, ręce obolałe powyżej łokcia, a i mój okulista może się spodziewać rychłego zarobku. Ale nie ma co jęczeć, najważniejsze, że wyrobiłam się dwa dni przed czasem! Jeszcze dziś rano zrobiłam ponad trzysta zdjęć (przynajmniej z sześć zdjęć na sztukę, tak dla pewności ;), żeby uwiecznić cały komplet, bo tylko to mi po nich zostanie. Od niedawna mam nowy aparat, więc mam nadzieję, że od teraz zdjęcia na blogu będą się lepiej prezentować. Niestety - jak mówi nasze przysłowie - gdy się człowiek spieszy, to się diabeł cieszy - i tak oto dzisiejszego zimowego poranka dwa aniołeczki straciły skrzydełka. Za szybko chciałam się uwinąć z tymi zdjęciami. Jednak nie ma tego złego - naprawię je sobie i w tym roku na mojej choince też zawisną anieli :)
Ale ja tu gadu gadu, a anielska modelka coraz usilniej domaga się mojej atencji... Zatem ustępuję jej pola :)
I jeszcze w innym świetle ;)
Słodziak! Gratuluję takiego zamówienia. Jak widzisz, że Twoja praca ma wzięcie, to i serce się cieszy, a i dolegliwości są mniej dokuczliwe :)
OdpowiedzUsuńKarolciu, anielica jest cudna :) Piękną ma sukieneczkę i loczki :)
OdpowiedzUsuńPrzeogromnie śliczny aniołek!
OdpowiedzUsuńJest tak słodka że aż słów brak!Te loczki...
OdpowiedzUsuńNo nareszcie aniołek! ;o) Piękna, cudna kreacja i ten fryz...;o)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i cmokam ;o)