środa, 4 kwietnia 2012

Jestem z powrotem

      Cześć Dziewczynki! Oto i jestem. Zniknęłam jak kamfora - bez uprzedzenia i na długo, ale moje prywatne koleje życia toczyły się ostatnio w tak zawrotnym tempie, że nie było kiedy wspomnieć o planowanym dłuższym wyjeździe. Wasze blogi podglądałam anonimowo, bez komentowania, tak więc niby nic, a jednak permanentna inwigilacja ;)
        W tej obfitości zdarzeń wspomnienia warte są przede wszystkim dwutygodniowe wakacje w Hiszpanii. Najpierw, dzięki zaproszeniu pewnej Dobrej Duszy, kilka dni spędziliśmy w Madrycie, potem hop na wyspę, gdzie przejął nas kolejny Anioł Stróż i come back w wielkim stylu do stolicy. W wielkim, bo oczywiście z duszą na ramieniu, że w bagażu podręcznym po raz kolejny nie udało się uniknąć dodatkowych kilogramów, a i zawartość mogła budzić wątpliwości personelu. Sztyletów ani nitrogliceryny nie przewoziłam, ale już wielkie pudło balsamu do opalania to i owszem (ostatecznie  z balsamem pożegnałam się na lotnisku w Madrycie - bezwzględna urzędniczka wygmerała go z mojej walizki, natomiast przeoczyła półlitrową butelkę wody mineralnej w kieszeni kurtki, o której zapomnieliśmy w konkurencji likwidowania nadbagażu na czas... :) Natomiast jeśli chodzi o same wakacje, to było tak jak powinno: zagrzałam się pod hiszpańskim słońcem, mało tego, swoim stałym zwyczajem, żeby tradycji uczynić zadość, spaliłam ramiona, a mimo tego wciąż wbrew mej woli przykuwałam powszechną uwagę plażowiczów bladością powłok skórnych. Dodatkowo, jak zwykle w ostatnim momencie straciliśmy czujność i daliśmy się naciągnąć na najdroższy sok pomarańczowy w naszym życiu. Tak więc wszystkie obowiązkowe elementy zostały zaliczone i można było wracać do domu. A w domu wiadomo - szał prania po wakacjach, uzupełnianie stanów w lodówce i gonitwa w pracy, żeby uporać się z zaległościami. Nim się obejrzałam nastał kwiecień, Wielkanoc u progu, a u mnie nic w tej materii się nie wydarzyło. Nie ulepiłam nawet jednego baranka, nie uszyłam choćby jednego zajęczego uszka, że o pisankach nie wspomnę. Tak więc w tym roku ozdób wielkanocnych u mnie nie będzie. Mimo tych karygodnych zaniedbań wiosna zagościła w moim domu, a razem z wiosną pojawiła się Ona... Niniejszym zdradzam Wam tę tajemnicę, którą dręczyłam Was tuż przed moim zniknięciem. Wyzwanie, które rzuciłam sama sobie to - ni mniej, ni więcej - tildowy anioł. Umęczyłam się nieziemsko żeby go skończyć, szycie zajęło mi bez mała sto roboczogodzin, a efekt i tak nie jest taki jak powinien. Pocieszam się jednak, że może następnym razem wyjdzie lepiej.... Aniołki z masy solnej na początku też wychodziły mi dużo kiepściejsze niż obecnie, więc jest dla mnie jakaś nadzieja.
     Anioł nie ma jeszcze imienia, więc gdyby którejś z Was wpadł do głowy jakiś pomysł, to piszcie śmiało :)
     No a teraz śmigam serfować po stroniczkach Waszych blogowych pamiętników, bo mimo wszystko trochę zaległości mi się nazbierało. Buziaki i cieszę się, że znowu z Wami jestem, bo stęskniłam się szalenie!






23 komentarze:

  1. Jesteś dziewczynko!!!!
    To dobrze że to "takie" zniknięcie było...
    Anielica jest cudna!Ja bym pierworodnej Karolcia na imię dała ;)
    Buziam mocno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Trilluś za komplimenty i będę myśleć nad Karolcią :)

      Usuń
  2. Troszkę pozazdrościć takiego ciepełka jak miałaś, bo u nas z pogodą nie najlepiej, ale wypoczynek każdemu potrzebny. Po Twojej anielicy nie widać, żeby pogoda miała się poprawić, bo ten golfik wygląda na cieplutki - to może nazwać ją Cieplusia.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anielka powstała jeszcze kiedy za oknem był straszny ziąb, ale masz rację, trzeba skompletować jej garderobę :) Pozdrawiam!

      Usuń
  3. ja Cie ale slicznie Ci wyszla anielina. ja w zyciu nic nie uszyje choc w 1/10 tak slicznego :)

    a brakiem ozdob sie nie przejmuj grunt,ze odpoczynek sie udal i naladowane akumulatory :) pozdrawiam mala inwigilatorko :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Beatko, potrzeba mi motywacji do dalszych prób tildowania :D
      Pozdrowionka i pamiętaj: Wielka Siostra patrzy :D

      Usuń
  4. Super, że jesteś z powrotem! :)
    Zazdroszczę Hiszpanii :)
    Anielica śliczna! :)
    Pozdrowionka!
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Madziu! Ja już znowu tęsknie za słoneczkiem, wakacjami i beztroską... Miłego dnia!

      Usuń
  5. Świetnie, że zaliczyłaś wakacje w pięknym kraju :) Super.
    Aniołek jest śliczny :) Imię może Ela?? ;)
    ściskam mocno :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Aneczko, zaraz poślę Ci maila! Uściski!

      Usuń
  6. PIEKNA....MOZE LILA?ZAZDROSZCZĘ SŁONKA HISZPAŃSKIEGO:))-POZDRAWIAM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lila brzmi pięknie - dziękuję za pomysł i przesyłam słoneczne pozdrowienia :)

      Usuń
  7. Piękna anielica !!!!! Zazdroszczę wypadu i takich Aniołów Stróżów.... teraz zabieraj się do pracy.... ha ha
    pozdrawiam gorąco :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie ma wyboru, niestety... trzeba do pracy :/ Ale i tak nadal żyję wakacjami :) Pozdrowienia!!

      Usuń
  8. zazdroszcze slonecznych wakacji:-)
    Ekspertem w dziedzinie szycia nie jestem, ale jak na moj gust to Tildowy aniol wyszedl piekny. Tym bardziej, ze to pierwszy. Z tego co slyszalam i czytalam Tilda nie jest wcale taka latwa do uszycia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. FreubelFee, ja niestety też nie jestem ekspertem, ale się nie poddaję hihi. Pocieszyłaś mnie, że to nie ja taka kompletnie z obiema lewymi rencamy jestem, bo naprawdę umęczyłam się potwornie nad tą laleczką....

      Usuń
  9. Hurrraaa, Karolcia wróciła!!! :) Primo to zazdraszczam hiszpańskiego ciepełka :) Wiele bym dała, by grzać się teraz daleko od szarej, burej i ponurej aury za oknem. Secundo to anielica cudna - powróciłaś w wielkim stylu ;) Zgadzam się z Trilli i zwę ją Karolcią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Ewelinko!! Heh, to ci dopiero radość. Takie powitanie to lepsze niż flesze na czerwonym dywanie :D No i propozycja Karolci po raz drugi pada. Chyba zastosuję się do ustroju demokratycznego :D

      Usuń
  10. Anielica śliczna
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  11. No jesteś babolu paskudny! ;o)) Tak nas zostawić bez słowa i to na tak długo...tęskniłam...;o)
    I pomyśleć, że Ty opalona a u mnie za oknem kilka centymetrów śniegu dziś spadło! ;o/
    Anielica boska! Moje pierwsze skojarzenie było takie jak Trilli - Karolcia ;o)
    Nagadałabym Ci więcej ale mam kupę roboty wiec cmokasa zostawiam i uciekam ;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, jestem babolu :D Z tą moją opalenizną to niestety jest tak, że tylko mnie boli przegrzana skóra i tylko ja wiem, że jestem opalona, bo dla ogółu nadal jestem blada i słyszę rady w stylu, że " idź się opal trochę". Na resztę odpowiem mailowo :D
      PS. Awizo leży jak zwykle na szafce z butami, bo swoim zwyczajem uznałam, że to Urząd Miasta się stęsknił :D Jutro pędzę na pocztę!

      Usuń
    2. Wiedziałam, że tak będzie więc pozwoliłam sobie delikatnie zasugerować konieczność spaceru w kierunku urzędu pocztowego ;o)

      Usuń