Natchniona wczorajszym spotkaniem z Laobeth postanowiłam rzucić wszystko i choć na chwilę puścić w ruch mechanizm mojej maszyny do szycia. Pochylenie głowy nad wykrojami i ściegami poskutkowało po pierwsze rozluźnieniem mojej własnej żuchwy, a w dalszej perspektywie ocaleniem cennego szkliwa ścieranego w trakcie nerwowego zgrzytania. Po drugie narodził się ślimak Wincenty, którego przedstawiam Wam poniżej w pełnej krasie. Szyłam tego skorupiaka do 1.00 w nocy i z tej właśnie przyczyny pod znakiem zapytania staje mój planowany na dziś samotniczy wypad do kina na "Igrzyska śmierci". Dlaczego? - zapytacie. Otóż dlatego, że nadal rozluźniam żuchwę, tym razem przeraźliwym ziewaniem, więc być może w miejsce kina zafunduję sobie popołudniową drzemkę. Albo... znowu zabiorę się za szycie, bo chyba znowu wpadłam w ciąg ściegowy ;)
Poza tym znowu doszły mnie słuchy, że moja zabawka jest tą jedyną, ukochaną (przynajmniej do kolejnego prezentu;) Nie macie pojęcia jak cieszą mnie wieści, że moje wielorybki towarzyszą dzieciom w drodze do przedszkola, a ślimak śpi razem z maluchem i jest "naaajukochańsy ze wsyskich". Dla takich słów warto szyć :D
Świetny! :)
OdpowiedzUsuńDzięki Magduś :)
UsuńMam pojęcie...mam...
OdpowiedzUsuńMam za sobą zarwaną noc której owocem jest czapka dla mojej Córki-Bzdurki i poranne-jesteś najukochańszą mamusią na świecie ;)
A Ślimak wart każdego uwielbienia!
Buziaki :)
No faktycznie, kto jak kto, ale Ty na pewno masz. Nowa czapeczka Bzdurki jest prześliczna :)Buziaki!
UsuńBardzo mi się podobają takie ślimaki - Twój też jest cudny - z kontrastującą kokardą przynajmniej wiadomo gdzie ślimak ma szyję :)
OdpowiedzUsuńCały czas myślę o zrobieniu jednego dla siebie, ale nie mam maszyny do szycia a ręcznie mi się nie chce :)
pozdrawiam
Dzięki Arielleo :) Ja na szycie ręczne też bym się nie odważyła, nie dość że dużo pracy, to chyba maszyna mocniej trzyma , a szkoda byłoby żeby wysiłek rozlazł się na szwach. Pozdrowionka :)
UsuńNie ma to jak usłyszeć takie sówka ze słodkich ustek dzieciaczków ehh, ślimaczek cudny, chętnie sama bym go przygarnęła do łózka choć już całkiem dorosła ze mnie dziewczyna
OdpowiedzUsuńMówisz, masz. Podaj tylko adres :)
UsuńSłodziak i do tego przytulak ;o) super ;o)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię słodko latawcu ;o)
Cześć i czołem, dzięki Agniesiu:) I ja odzdrawiam słodko babeczkowo :)
UsuńAle słodziak!!!
OdpowiedzUsuńBardzooooooo mi się podoba i żałuję, iż nie mam zdolności by wyprodukować tak uroczego stworka.
A mogę tak nieśmiało zaproponować jakąś wymiankę?
Pozdrawiam!
Jolutko, z dziką radością przystąpię do pierwszej mojej wymianki :)
UsuńAleż się cieszę, już piszę meila, żeby obgadać dalsze kroki!!!
UsuńAle cudny :D
OdpowiedzUsuńa ja... kurna.. parę machnięć szydełkiem i 'poszedłam' spać...
A ja znowu niedospana, ale wczoraj ostro szyłam...
UsuńNiewątpliwie słodziakiem jest :-) Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńDzięki śliczne Lusiaczko :) Miłego dnia!
UsuńAaaaa, boski on :) Chce takiego :)
OdpowiedzUsuńHeh, no to muszę zabierać się do szycia :)
Usuńfajne ma rumieńce:)
OdpowiedzUsuńZadyszał się i zarumienił od wysiłku :)
UsuńSama bym się do niego przytuliła, to dziwić się maluchom:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ślimak też chętny do przytulania! Pozdrowionka!
UsuńPiękny mięczaczek:)
OdpowiedzUsuńDzięki Kasiu :)
UsuńŚwietny ślimak :D Warto było szyć :)
OdpowiedzUsuńNo cóż drzemka też dobra rzecz, mnie się udało złapać pół godzinki snu :)
Dziękuję za pochwałę włosów barbie :D bardzo mi miło :*
Co do Beatki to miała się rozpakowywać więc czekam na dobre wieści mam nadzieję, że lada dzień. :D
buziak
Skończyło się na szyciu, bez kina i bez drzemki :) Buźka!
Usuńoj warto, warto:-) pieky slimak, bardzo mi sie podoba! ehm, z ta popoludniowa drzemoka, to ja rowniez jak tylko mam okazje (czyt. dzieci spia) to uciekam do krainy snow, aby nadrobic nocne robotkowanie:-)
OdpowiedzUsuńNo właśnie ja chciałam odespać nocne robótkowanie, ale szycie znowu wciągnęło mnie na ładnych parę godzin :)
UsuńWincenty jest debest ;D No to teraz niech przystąpi do czynności rozrodczych ;)
OdpowiedzUsuńHaha, taki niewinny różowy ślimaczek, gdzie mu tam amory w głowie ;)
UsuńCudny Wincenty:)) I to prawda że bardzo cieszy człowieka radość dziecka z takiej zabawki:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Calypso, słowa uznania od takiej profesjonalistki, to miód na moje serce :)
UsuńWincenty super słodziak )))No tak spotkałyście się ładnie be zemnie??? No to teraz może się w końcu spotkamy razem w magnoli w sobotę co na kawkę ?
OdpowiedzUsuńHej Elu, dzięki śliczne w imieniu Wicka. A widzisz, pisałam kilka razy co ze spotkaniem, ale pewnie miałaś urwanie głowy z dziećmi :) Resztę piszę na maila :)
OdpowiedzUsuńcudowne ślimaczątko :-) w ogóle przemiło tutaj u Ciebie, zapraszam z rewizytą na małe candy http://salwach-dzieci.blogspot.com/2012/04/oddam-notes-w-dobre-rece.html
OdpowiedzUsuńDzięki serdeczne Gosienkah :) Oczywiście mknę do Ciebie z szybkością błyskawicy i zapisuję się na candy!
UsuńAleż cudności! Podziwiam, ślimaczek wymiata :)
OdpowiedzUsuńDzięki Zuzanko :)
Usuńuroczy slimaczek :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńKochana zapraszam po wyróżnienie :)
OdpowiedzUsuń:)) Dziękuję Aniu, przy najbliższym wpisie nie omieszkam się nim pochwalić ... ;)
UsuńŚlimaczek jest prześliczny :)
OdpowiedzUsuńŚlicznie dziękuję Alice :)
Usuń