piątek, 7 października 2011

Ale dzień!

  Wczoraj zupełnie normalnie zapowiadający się dzień nieoczekiwanie stał się zapowiedzią bardzo miłego popołudnia i wieczoru. Po pracy miałam jechać do galerii żeby kupić Siostrze upatrzone spodnie, ale wstąpiłam po drodze do domu na obiad (wszak każdy ma w życiu jakieś priorytety ;) i od razu sprawdziłam skrzynkę pocztową. A tam wdzięcznie spoczywało awizo z zaznaczonymi dwoma polami, pierwsze z przesyłkę poleconą, drugie "przesyłka zwykła" z odręczną adnotacją "zwykła duża". I ta właśnie uwaga wzbudziła moją ciekawość, bo inaczej pewnie nie jechałabym na pocztę, jako że od ponad roku Urząd Miasta regularnie koresponduje ze mną i całą okolicą w sprawie budowy, co to jak śpiewał Wodecki "gdzieś jest lecz nie wiadomo gdzie", więc po jednej z cotygodniowych wizyt w UP zaniechałam współpracy i stwierdziłam "więcej nie odbieram". Jednakowoż Pan Listonosz najwyraźniej wyczuł pismo nosem i postanowił wziąć mnie pod włos. Tym sposobem znalazłam się na poczcie przebierając nogami z niecierpliwości i ciekawości kto i co mi przesłał. Szczęśliwie kolejki dużej nie było i po chwili miałam w ręku wypakowaną kopertę i dodatkowo pokaźny i ciężkawy kartonik. Okazało się, że Turkisa wysłała mi prezenciki i łobuziara jedna słowem nie pisnęła, że coś dla mnie szykuje! A oto co dostałam:


Kto już był na Turkisowym blogu ten poznaje owieczkę Alicję i wie, że Turkisa to mistrzyni szydełka. Dzięki Kochana! Wszystko jest śliczne i do tego całkowicie niespodziewane. Przecież to ja winnam Ci była wdzięczność za Twą pomocną dłoń hihi. Nie miałam szczęścia w Twoim candy, a i tak wygrałam :D
     Natomiast przesyłka "duża zwykła" to,  jak się okazało, wygrana w konkursie "Przyjaciółki", którą to 5 tygodni temu zaprenumerowałam z zamiarem nauki gotowania, bo zamieszczane tam przepisy prezentują się nader smakowicie. A jako nowy abonent miałam prawo wziąć udział w konkursie, więc czemu z tego prawa nie skorzystać.  Z nudów wypełniłam ankietę na stronie internetowej i zapomniałam o tym do wczoraj. W końcu nic nigdy nie wygrałam, więc czemuż ach czemuż tym razem miałoby być inaczej. A jednak było ! Wygrałam cały karton kosmetyków :D 
     A na zwieńczenie wieczoru była lazania u znajomych w klatce obok. Jak to dobrze móc wyjść i w ciągu minuty dotrzeć do celu, choć i tak udało nam się spóźnić, ale to już inna historia. Mało to chwalebne, ale wszyscy którzy nas znają wiedzą, że my nigdy nie możemy wyrobić się na czas, mimo chęci najszczerszych i dokładania wszelkich starań, żeby tym razem jednak nie dać plamy...
     No i tak się wczoraj rozkręciłam, że teraz siedzę i czekam co miłego zdarzy się dzisiaj. I Wam też życzę takiego pełnego napięcia oczekiwania na miłe wydarzenia.

      

6 komentarzy:

  1. Cieszę się, że niespodzianka się udała! ;o)
    Gratuluję wygranej w konkursie! Mnie się jeszcze nie udało nigdy nic wygrać! ech ;o)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też jestem Ci winna wdzięczność - za to, że ze mną wytrzymujesz ;o))

    OdpowiedzUsuń
  3. Lepiej powiedz co to za buły na Twoim blogu, po spać po nocach nie mogę, tylko myślę :D

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja jestem szczęściarą,bo mam siostrę Alicji-Wandę :)
    Gratuluję wszystkich niespodzianek!
    I ja też domagam się nazwy tego Turkisowego dania!Nie chce się nic wygoglować coby je przypominało :(
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Trilli, okazuje się, że obie jesteśmy przeterminowane, bo Turkisa już wyjawiła u siebie co tam upichciła. Nazywają się soczewiaki. Już nawet znalazłam przepis na necie, ale czekam na wersję Turkisy, może zechce się podzielić :D

    OdpowiedzUsuń