Dziś mój pierwszy dzień w pracy po prawie miesięcznym urlopie. Nie wiem czy to tylko moja przypadłość czy raczej ogólny trend, ale zawsze telepią mną lekkie nerwy po powrocie z urlopu. Prawie tak jakbym przychodziła do zupełnie nowego miejsca. Mam nadzieję, że wkrótce moje skołatane serce dojdzie do siebie ;)
Niemal cały weekend (z krótkimi odstępstwami) spędziłam na przygotowaniach do targów. Na razie sprawa wygląda tak, że przygotowałam i pofastrygowałam wykroje, a solniaki suszą się na kaloryferach. Materiały cięłam tak zapamiętale, że od nożyczek mam pęcherze na rękach ;)
Grzybki ze zdjęcia to moja kolejna masolona propozycja na choinkowe ozdoby. Grzybki są malowane po obu stronach, podobnie jak cała reszta moich solnych tworów.
Chciałabym jeszcze raz podziękować za Wasze odwiedziny i dodające otuchy komentarze. Staram się do Was zaglądać na bieżąco, ale chwilowo jestem ograniczona czasowo. Na wszystkie maile na pewno odpowiem w przyszłym tygodniu. Miłego dnia, dużo słońca i mało deszczu ;)
Muchomorki sliczne, trzymam kciuki by w pracy było przyjemnie
OdpowiedzUsuńŚliczne muchomorki...i nawet chyba za śliczne bo mam ochotę je ugryść..hihi
OdpowiedzUsuńMuchomorki są cudne, moje suszą się w piekarniku, obok bałwanków i mikołajków:)Ja czasami to mam tremę jak przed egzaminem, więc nie Ty jedna masz takie przypadłości:)
OdpowiedzUsuńA na targach zrobisz furorę i trzymam mocno kciukasy:)
Grzybki-cudo.Żeby nie te złowieszcze kropy to powiedziałabym,że bardzo apetyczne:)Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńTe muchomorki mnie powaliły...Kojarzą mi się z dzieciństwem.Miałyśmy bombki muchomorki na choince...pamiętam je do dziś :)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się kochana i staraj jednak dbać o siebie.Przecież Ty jeszcze wracasz do formy.Pamiętaj o tym :)
Cieszę się bardzo, że spodobały Wam się moje muchomorki. Wiem, że są całkiem zwyczajne, ale lubię proste formy i dzięki nim zrównoważę barokowy przepych złotoryjskich bombek, które nawiasem mówiąc też uwielbiam. Buziaki i dzięki za odwiedziny!
OdpowiedzUsuń