Przyszalałam dzisiaj. Poszłam do sklepiku obok pracy tylko po chleb, a tu z lodówkowej półki łypie na mnie tubka mleka zagęszczonego... Nie pamiętam kiedy ostatni raz jadłam ten rarytas, ale po ostatnich dniach goryczy poczułam nieodpartą chęć na coś baaardzo słodkiego. Okazało się jednak, że moje możliwości są zdecydowanie mniejsze niż w dzieciństwie. Nie dałabym już rady całej tubce. Smak nadal fantastyczny, taki jak w dzieciństwie, ale jakie to słodkie, o mamuśku! Właśnie piję gorzką kawę, żeby choć trochę zagłuszyć tę słodycz. Nic to, skusiłam się, zjadłam i mam spokój na następnych parę lat :) Jednakowoż najmilej wspominanym smakiem z mojego dzieciństwa pozostanie chyba smak gumy balonowej Donald i emocje co też za historyjka kryje się pod papierkiem, a potem dylematy, wymienić się czy nie.... Wy pewnie też macie ulubione smaki z dzieciństwa? Ciekawa jestem czy takim samym sentymentem darzycie Donalda (nie mylić z premierem, mój blog jest apolityczny).
Cały tydzień łącznie z dzisiejszym dniem należy do kategorii ciężkiego kalibru. Nie miałam czasu na nic, do domu wracałam zgnębiona najwcześniej po 21.00, więc nie było nawet kiedy zrobić zdjęć nowych szycianek i lepiuszków. Dlatego dość monotematycznie się u mnie zrobiło, bo jadę na tym, co obfotografowałam wcześniej, ale wybaczycie mi chyba jeszcze jednego aniołka ;) Jutro pokażę coś nowego, o ile uporam się z bałaganem i choinką... Ostatecznie dobrze wyszło, że targi były mało nagłośnione, bo duża część ozdób została dla mnie, a choinkę kupiliśmy ogromniastą - szczupłą co prawda, bo cierpimy na brak powierzchni poziomych, ale za to w pionie jest gdzie szaleć, więc drzewko ma aż 180 cm i ozdóbki się przydadzą :) Ten tu gagatek pewnie też na niej zawiśnie...
Życzę wszystkim miłego dnia i do zobaczenia niebawem!
Cały tydzień łącznie z dzisiejszym dniem należy do kategorii ciężkiego kalibru. Nie miałam czasu na nic, do domu wracałam zgnębiona najwcześniej po 21.00, więc nie było nawet kiedy zrobić zdjęć nowych szycianek i lepiuszków. Dlatego dość monotematycznie się u mnie zrobiło, bo jadę na tym, co obfotografowałam wcześniej, ale wybaczycie mi chyba jeszcze jednego aniołka ;) Jutro pokażę coś nowego, o ile uporam się z bałaganem i choinką... Ostatecznie dobrze wyszło, że targi były mało nagłośnione, bo duża część ozdób została dla mnie, a choinkę kupiliśmy ogromniastą - szczupłą co prawda, bo cierpimy na brak powierzchni poziomych, ale za to w pionie jest gdzie szaleć, więc drzewko ma aż 180 cm i ozdóbki się przydadzą :) Ten tu gagatek pewnie też na niej zawiśnie...
Życzę wszystkim miłego dnia i do zobaczenia niebawem!
Słodziutki i dobrze , że ma kolegów, bo smutno by mu było na święta!
OdpowiedzUsuńsłoodycz!! fajne będzie choinka! :D
OdpowiedzUsuńŚliczny gagatek :)))
OdpowiedzUsuńAnioł świetny.
OdpowiedzUsuńMarnie, że taka jesteś zgnębiona :(
Z dzieciństwa pamiętam jak dziś smak oranżady, soczków kroplówek i czekolady, którą robiła moja mama. Taką z talerzyka. Gumy kulki. Dużo fajnych rzeczy było wtedy. Ciekawe czy moje dziecko będzie pamiętać cokolwiek. Skoro jest co dusza zapragnie. Pozdrawiam i życzę lepszego nastroju oraz mnie wyczerpujących dni ;)
*mniej wyczerpujących dni :)
OdpowiedzUsuńSMAK TAK...GUMY DONALD..I TEN ZAPACH:)))...A PROPOS ZAPACHU..PAMIĘTASZ ZAPACH CIŃSKICH GUMEK???..TROCHĘ DONALD...ALE PIEKNIEJSZE....ZAWSZE MIAŁAM W PIÓRNIU...TEZ CHIŃSKIM..HIHIHI:))
OdpowiedzUsuńSłodki aniołek! Zazdroszczę choinki z takimi pięknymi ozdobami :)
OdpowiedzUsuńJa pamiętam, jak byłam kiedyś u znajomych rodziców i ich syn pokazał mi pudełko pełne komiksów z Donaldówek - ale było oglądania i zabawy! Smak pamiętam do dziś... I oranżady w proszku... I takich śmiesznych, okrągłych wafli, teraz nie można już ich nigdzie kupić, były jakby czymś barwione
U Ciebie już choinka kupiona a u mnie wszystko w proszku,a smak gumy pamiętam jeszcze chociaż było to całe wieki temu:)i jeszcze takie cukierki moja babcia robiła, smażyła je na patelni i dżem z truskawek taki jeszcze cieplutki na chlebie z masełkiem:)oj pięknie było Aniołek cudny jak wszystkie inne Twoje skarby:)
OdpowiedzUsuńmleczko w tubce...mniami !!!!!!! na szczęście mam młodszego brata i odświeżam sobie smaki dzieciństwa :) choć podobnie do Ciebie cała tubka nie wejdzie ;)
OdpowiedzUsuńmogę tylko napisać iż kakaowe jest ciut mniej słodkie ;)
WITAJ
OdpowiedzUsuńJA TO MAM DZIECI ONE ZAWSZE MNIE NAMAWIAJĄ MAMO NO KUP NAM!!!
A DONALD TO BYŁ GOŚĆ W USTACH MNIAM MNIAM NAWET TERAZ JĄ CZUJĘ...
ALE PRZYPOMINAM SOBIE JAK MOJA CIOCIA PRZYWIOZŁA MI Z DALEKIEJ KRAINY BO ARGENTYNY GUMY WE WSZYSTKICH KOLORACH TYLKO ŻE MÓJ BRACISZEK ZMIESZAŁ JE W SWOJĄ BUŻKĘ WSZYSTKIE ZROBIŁ JEDNĄ WIELKĄ KULĘ I BYŁ TYLKO PŁACZ ....
ALE TERAZ TO SIĘ ŚMIEJEMY JAK TO BYŁO Z KOLOROWĄ GUMĄ
A Z MOIM MĘŻEM TO SIĘ CHYBA SPOTKASZ PO NOWYM ROKU !!!
POZDRAWIAM
Z mlekiem z tubce miałam to samo, ze trzy dni jadłam a kiedyś potrafiłam od razu wciągnąć całą, co do gumy Donalda to uwielbiam tylko nigdzie niemoge dostać, aniołek sliczny
OdpowiedzUsuńTłoczenia są super :) i cały czas nóżki Twych aniołków mnie rozczulają. POZDRAWIAM
OdpowiedzUsuńWidzę, że wszystkie zachowałyśmy słodkie wspomnienia z cielęcych lat :D
OdpowiedzUsuńNinko, mnie Babcia przekupiła gumami kulkami, żebym mówiła wierszyk na przywitanie biskupa w naszym kościele :D
Qro Domowa, a jakże, pewnie że pamiętam chińskie gumki. Mój Dziadek prowadził sklep i miałam prawie nieograniczony dostęp do takich skarbów.
Panno Pandko, moja siostra niedawno odkryła oranżadkę w proszku w małym wiejskim sklepie w drodze do naszego domu rodzinnego, zawsze zatrzymuje się tam i robi zapasy hehe, a na wafle niestety się nacinam, bo kilka razy myślałam, że wreszcie znalazłam takie same jak z dzieciństwa i niestety się rozczarowałam.
Dudusiu, Donalda już od lat nie ma w obiegu, niestety...
Tak sobie czytam i śmiesznie wychodzi przez to że nasz premier tez Donald :)
Mazanko, daj mi znać przy następnej wizycie Twojego męża we Wrocławiu, może uda się jakoś umówić na pomiary.
Aniołki lubię. Takie śliczne tym bardziej;)
OdpowiedzUsuń