Po krótkim odpoczynku od ozdób świątecznych wracam z nową porcją, choć może słowo "porcja" jest tu nie na miejscu, bo mowa o muchomorkach wychylających kapelusze spod opadłych liści ;) Jest to edycja limitowana, powstały tylko trzy sztuki. Dlaczego? Ponieważ mój wrodzony i nieokiełznany brak cierpliwości kazał mi gnać dalej, by sięgnąć po nowe wykroje. Poza tym nie chcę mieć na choince samych muchomorów :D
Ostatnio pochłaniało mnie głównie szycie, więc dla odmiany wczorajszy wieczór upłynął mi pod znakiem masy solnej. Powstały kolejne aniołki, ale nie tylko, bo po raz pierwszy wykorzystałam nowe narzędzia, skrzętnie gromadzone przez ostatnie miesiące. Z masą solną najlepiej pracuje mi się w jesienne i zimowe wieczory, więc sprzęt musiał trochę poczekać. Żeby było sprawiedliwie teraz ja muszę czekać aż figurki wyschną i wtedy zabiorę się za malowanie. Nie mogę się doczekać :) Wygląda na to, że w tym roku niechcący i moją choinkę przyozdobią głównie rękodzielnicze "bombki". A jak będzie u Was?
PS. Serdecznie witam wszystkich nowych obserwatorów mojego bloga :)
U mnie raczej nie.
OdpowiedzUsuńFajne muchomorki :) pozdrawiam
U mnie też bombki będą kupne, jeszcze z czasów mojego dzieciństwa, a niektóre pewnie i starsze.
OdpowiedzUsuńA muchomorki super :)
Śliczniuchne te muchomorki...
OdpowiedzUsuńU mnie choinka będzie odrobinę rękodzielnicza,a w dużej części "sklepowa" :)
A u mnie królują śliczne bombki owoce ręcznie zdobione przez panią która przy tym pracuję - są piękne, niedługo zrobię zdjęcia, żeby je pokazać, bo rodzajów jest duużooo::)
OdpowiedzUsuńUrocze muchomorki :)
OdpowiedzUsuńmy też planujemy ozdobić choinkę wyrobami rąk własnych :)
OdpowiedzUsuńMuchomorki sliczne, ja jeszcze niemyślałam o choince, moze dowiesze też cos niecoś ze swoich wyrobów. A tak na marginesie niemoge sie doczekać Twoich aniołków, zawsze lepione przez innych bardziej mi sie podobają i chętniej je oglądam niz swoje, dziwna jestem.
OdpowiedzUsuńFajniutkie ;o) Tylko nie wrzucaj ich do wigilijnej zupy ;o)
OdpowiedzUsuńDzięki dziewuszki :)
OdpowiedzUsuńPesymistko, bardzo jestem ciekawa tych owocowych bombek!!
Dudqo, to tak chwilowo, bo nie pracuję i podróże też na razie wykluczone, więc blog to jedna z niewielu "statycznych" rozrywek jakie mam. Jak tylko wrócę do formy, to pewnie postów znowu będzie nieco mnie, bo i czas na pisanie się skurczy i wolnych chwil na robótki będzie mniej. A aniołki na razie schną. Jeszcze kilka dni to pewnie potrwa, niestety...
Aguś, powstrzymam się, a co z Twoimi solniakami?? Jestem żądna zdjęć! :D
Mówisz masz! ;o)
OdpowiedzUsuń