Hej Dziewczynki, nie piszę, nie pokazuję zdjęć, a jak już pokazałam, to jakieś takie ponure jak i ja sama ostatnio, dlatego czas to zmienić, nie poddawać się chandrze i nie pozwolić trollom, z którymi niestety trzeba się od czasu do czasu stykać, żeby zatruwały nasze życie. Na przekór nastrojowi przychodzę do Was z misiami przytulaskami, które mają ogromne serducha i całe są przyjaźnią, ciepłem i bliskością. A tego mi jakoś ostatnio bardzo potrzeba, choć naprawdę nie mogę narzekać w tej materii, bo Przyjaciół mam sprawdzonych, Rodzinę najlepszą na świecie, a mojej Siostry zazdroszczą mi w całej galaktyce, tej i sąsiedniej, to przez ostatni tydzień jestem jak worek bez dna, ot co! Ale skoro już dotarłam do tematu przyjaźni i ciepła, to przekazuję Wam pozdrowienia i podziękowania za życzenia urodzinowe od mojej Oli :)
Ze swojej strony chciałam się przed Wami "obtłumaczyć", że zamilkłam tylko i wyłącznie z powodu kiepskiego stanu ducha, natomiast absolutnie nie zaprzestałam działania popołudniowo-twórczego. Rany Julek, jak ja się cieszę, że mam te moje lepianki-szycianki, bo inaczej głowa by mi spuchła jak balon od nadmiaru wrażeń i myśli, a tak skupiam się, żeby każdy kolejny ścieg był prosty, jeśli nie jest, to pruję, zszywam znowu, wybieram kolory... Na razie na tapecie mam ozdoby świąteczne, misie poszły w odstawkę, takie niedomalowane bidy leżą, ale planuję też powrót do pracy nad aniołkami, bo w sobotę byłam w empiku i zaopatrzyłam się w nową, maleńką matę do odciskania wzorów w masie fimo co prawda, ale ja rozszerzę jej zastosowanie, czekam tylko na sposobność, żeby jej użyć ;) Bo przyznam się, że w sobotę poszalałam, nakupiłam filcu, który teraz tnę wszerz i wzdłuż, tasiemek itd., więc jest się na czym wyżywać, twórczo rzecz jasna. Ale nie tylko to przyniosłam do domu. Spełniłam jedno ze swoich marzeń i mam konika prawie na biegunach, maleństwo takie stoi na parapecie, niedługo obfotografuję i pokażę. Do towarzystwa wzięłam mu porcelanowego misia i aniołka, który stanął obok starszego anielskiego rodzeństwa. Doniczki już pokazałam, choć im też należy się lepszy portret niż ten, który im zafundowałam w sobotę. Ach, no i jeszcze jedno, o czym wspomniałam na blogu Dudqi (jak mi Bóg miły, nie wiem jaką ortografię zastosować, więc z góry przepraszam za ewentualnego byka), trafiłam na przecenę przekwitniętych, nieco rachitycznych storczyków i na ślepo kupiłam dwa, co z nich będzie nie wiem, ale już je podkarmiłam nawozem, wstawiłam w osłonki i czekam. Grzech było nie kupić, po piątaku za sztukę. Dziś jadę znowu, żeby zakupić kilka dla Mamy. Mam nadzieję, że jeszcze będą.
Na koniec chcę Was prosić o radę, ponieważ Katia Kotlewska, zwyciężczyni mojego candy nie zgłosiła się do dzisiaj i co ja mam teraz robić? Pozostawiam Was z tą zagwozdką i śmigam na Wasze blogi :) Miłego dnia!
PS. W tej samej sekundzie, kiedy opublikowałam posta dostałam wiadomość od Katii :) Więc już po dylemacie :) Cieszę się ogromnie!
PS. W tej samej sekundzie, kiedy opublikowałam posta dostałam wiadomość od Katii :) Więc już po dylemacie :) Cieszę się ogromnie!
Bardzo podobają mi się Twoje prace, misiaki są słodkie, anioły śliczne, króliczki bajeranckie ;p
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam masosolne twory :)
Jeśli masz ochotę, zapraszam do mnie.
Dziękuję za odwiedziny i zaproszenie, na pewno do Ciebie wstąpię :)
OdpowiedzUsuńKochana...to tylko jesień...to szybko minie.Jesteś bardzo pogodną osóbką więc nie będzie to trwało w nieskończoność :)
OdpowiedzUsuńDziałaj,dobrze że złe emocje kierujesz w tworzenie :)
Pozdrawiam :)
Muszę przyznać, że wszelkie działania twórcze świetnie działają na wszelkie problemy. Gdy się człowiek skupia na prostym ściegu przestaje się zamartwiać.
OdpowiedzUsuńStorczyki są dość odporne - sama odhodowałam kilka doniczek po hipermarketowej wyprzedaży i chciałabym napisać że żyły długo i szczęśliwie, ale po pierwszym kwitnieniu Mama postanowiła je zasilić odżywką do róż... i tak kończy się ta bajka.
Misie są jednej wielkości, czy ten środkowy jest większy?
Karolciu nie uwierzysz ale dziś rano myślałam o Tobie;o) Nie widać Cię, nie słychać zaczynałam się martwić... ale już jesteś! ;o) Ucieszyłam się też z wieści o powrocie aniołków ;o)
OdpowiedzUsuńŻyczę miłego dnia i duuużo uśmiechu mimo wszystko ;o)
Nie wiem co się stało, ale wżarło, SAMO! komentarz od Ariellei, taki oto:
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że wszelkie działania twórcze świetnie działają na wszelkie problemy. Gdy się człowiek skupia na prostym ściegu przestaje się zamartwiać.
Storczyki są dość odporne - sama odhodowałam kilka doniczek po hipermarketowej wyprzedaży i chciałabym napisać że żyły długo i szczęśliwie, ale po pierwszym kwitnieniu Mama postanowiła je zasilić odżywką do róż... i tak kończy się ta bajka.
Misie są jednej wielkości, czy ten środkowy jest większy?
Na szczęście wiadomość została w mojej skrzynce :) Dzięki Bogu ja mam nawóz do storczykow, to może zadziała, a miś w środku jest największy z całej trójki, te po bokach są mniej więcej tej samej wielkości. Pozdrawiam :)
Uleńko,u mnie po prostu pasmo nieszczęść, a wczorajsze perypetie w pracy kompletnie mnie dobiły, ale masz rację, będzie lepiej. Czasem musi być trochę gorzej, żeby potem mogło być lepiej :)
OdpowiedzUsuńAgniesiaczku,ja Ci wierzę, że myślałaś, bo jak śpiewała kiedyś moja koleżanka: "ja mam w sobie coś takiego, co nie daje spać kolegom..." Hihi, żartuję, wstręciuch ze mnie jeden. Dzięki za pokrzepienie i jeszcze jakbyś mnie solidnie kopnęła w zadek, żebym do tych aniołków zasiadła, bo takiego lenia jak ja, to ze świecą szukać, naprawdę.
PS. U mnie znowu słonko, trochę zrobię przeciągu, to może do Ciebie też dotrą słoneczne promienie ?
Ty mi nawet nie musisz pisać, że masz słońce. Jak widzę za moim oknem jedną wielką szarość to wiesz co sobie myślę? ;o)- ech, a u Karolci słońce..;o)
OdpowiedzUsuńJa Cię kopnę jak Ty kopniesz mnie bo ja mam większego lenia niż Ty! ;o)
Agniesiaczku...jeszcze nikt nigdy tak do mnie nie powiedział...;o)
Ty masz lenia?? Ty??? Kochana, ja byłam u Ciebie na blogu i widziałam co Ty wyprawiasz z tą chustą(?) dla Siostrzenicy, także bez ściemniania mnie tutaj ;)
OdpowiedzUsuńA co do Agniesiaczka, to lubię takie słowotwory :) Jakbym przesadzała, to mnie powstrzymaj :)
och kolejne cudniaczki;)
OdpowiedzUsuńMisiaki śliczne, wcale się nie obraziłam jak mnie nazwałaś, chciało mi się śmiać bo bardzo fanie to zabrzmiało hehe. Co do stroczyków ja kiedyś kupiłam dwa na allegro, przekiwitnite, odratowane i wydały taki plon kwiatów, że niemogłam sie na nie napatrzeć, daj im dużo miłośc, swiatła i nie przesadzaj z nadmiernym podlewaniem, bo one tego nielubią
OdpowiedzUsuńmisiaki są piękne:)
OdpowiedzUsuńMisiaki piękne:)Humorku lepszego życzę bardzo!!!
OdpowiedzUsuńCudne misie, łączę się w duchu oby było lepiej ;)
OdpowiedzUsuńLoken,Kasiu i Aniu - dziękuję.
OdpowiedzUsuńDudqo, wczoraj dokupiłam jeszcze dwa dla Mamy. Wody poskąpię, miłość zapewnię, tylko z tym światłem może być kłopot, mieszkanie moje jest raczej nie słoneczne :/