środa, 21 września 2011

"Trzej przyjaciele z boiska....

....skrzydłowy bramkarz i łącznik żyć bez siebie nie mogą, dziarscy i nierozłączni. Niejeden mecz już wygrali, niejeden przegrać zdążyli, często się rozjeżdżali, lecz zawsze znów się schodzili..."
   Wczoraj miśki podeschły na tyle, że po drobnych poprawkach pędzlem mogłam je  wreszcie zawerniksować. Błyszczą się teraz jak ta lala, ubolewam tylko, że dzień bury i ponury, co odrobinę tłumi wesołe misiowe kolorki. Ale nic to. Grunt to nie poddać się aurze, a przyznaję, że łatwo nie jest, bo dziś po raz pierwszy opadła poranna, prawdziwie jesienna mgła. Lubię takie poranki, o ile nie muszę gnać do pracy, a dziś niestety musiałam. Cóż robić, takie życie ;) Teraz buzia sama rozdziera mi się do ziewania, a oczy łzy roszą, że jeszcze by pospały, jednakowoż "trza tfardym być nie miętkim", więc bądźcie dzielni wszyscy niedospani i szarym dniem zgnębieni i, jeśli to pomoże, to pomyślcie, że inni też tak mają :) A dodatkowo na pocieszenie ferajna futbolowych zawadiaków w letnich kolorach.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz