....choć prawdę mówiąc mam mętne wrażenie, że - w tym miejscu pozwolę sobie na eufemizm - chłopaków tu bywa niewielu...
Sprawę ujmę tak, postępuje u mnie ogólne skapcanienie ciała i umysłu i nie umiem się z tego otrząsnąć. Co prawda zmuszam się do jakiejkolwiek aktywności, w związku z tym udało mi się wczoraj postepować na domowym steperku, przygotowałam dzisiejszą lekcję francuskiego, a nawet dzisiejszy prowiant zgodnie z zaleceniami dietetyka. Mało tego, w niedzielę usmażyłam naleśniki - pierwsza wersja ze szpinakiem i fetą, druga z pieczarkami i serem żółtym, bo wcześniej zdołałam zrobić zakupy na cały tydzień. Dzięki temu zamrażarkę mam pełną i głowę spokojną o posiłki w sytuacjach awaryjnych, tj. kiedy nie mam czasu albo zwyczajnie nie chce mi się sterczeć przy garach, co, przyznaję bez bicia, zdarza mi się nader często...
Dobrze, to teraz pobiegam chwilę po Waszych blogach i poszukam motywacji do własnego działania... Wiem, wiem, ciągle to powtarzam i nic z tego nie wychodzi...
Ach, przez tę analizę własnego lenistwa zapomniałam przedstawić Chopina! A zatem, Panie, Panowie - oto Chopin:
PS. Przeczytałam wpis i stwierdziłam co następuje: naprawdę LEŃ ze mnie okrutny!! Czas najwyższy wziąć się w garść.
Hehe Chopin jak malowany!
OdpowiedzUsuńNa tapczanie siedzi leń...;o)))))
Szopęę ;)
UsuńO! wiersz o mnie...
Aniołek wyśmienity, ja wczoraj prawie do 23 malowałam oczywiście z pomocnikiem mieszkanie po remontach, dziś pewnie powtórka, mobilizuj się kochana chętnie poogladam co poczyniłaś nowego :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia, ja przeszłam malowanie całego mieszkania dwa lata temu, jeszcze pamiętam zakwasy ;)
UsuńZachęcaj mnie do roboty, zachęcaj, może pomoże, bo już zaczynam myśleć, że jestem beznadziejnym przypadkiem...
Chopin ja żywy.... :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że każda z nas ma w sobie takiego lenia...
ja ostatnio nie mam czasu na nic nawet na leniuchowanie...;)
Głowa pełna projektów ale nic z tego nie wynika .... no cóż czas wziąć się w garść !!!
Dołączam do Ciebie :)
No ja nie wiem czy każda...Była dziś na blogach Trill, Laobeth i Turkisy... Załamać się można jak one umieją zwalczyc tego lenia w sobie. Wstyd mi normalnie, one robia, a ja jęczę ;D
UsuńNoo.. ja robie.. ty widzisz co? po pięć krzyżyków pokazuje...
UsuńTo w takim razie po mistrzowsku manipulujesz obiektywem :P I mną przy okazji, bo odnoszę wrażenie, że robota pali Ci się w rękach...
Usuńpozdrawiam leniwie i ja...
OdpowiedzUsuńSzopęęę cudny ;) i ta kokarda :D
Taki wiesz, elegancik w kancik, bułkę przez bibułkę i cukierek przez papierek :D
Usuńhehe, jeszcze mu fortepianino dorób :P
Usuńjeju, czemu mnie się tak NIC nie chce... jakiś leń, przesilenie jesienne czy co... wstawiłam zupę. z mrożonki. Bo nawet mieszać w garach nie mam chęci, choć to lubię.. eh..
Z mrożonki to dobrze, pomyśl, że mogła być z proszku ;) Fortepianina nie będzie, bo sie mie nie chce. Jak lenistwo to lenistwo ;)
OdpowiedzUsuńhahaha, zepsułam ją :D ja piernicze.. nic dziś na obiad nie będzie albo zupa o smaku soli :D boszszsz... czas się wyspać chyba :D
UsuńDolej wody i dorzuć makaronu ;)
UsuńCóż ja zrobię ze mnie ręce bolą jak nic nie robię hehe, a po pracy tak mnie nosi, że musze choc raz pędzlem machnąć lub coś zrobić tyle pomysłów w głowie, a dziś na kislu znalazłam sentencję " postanów, że dzisiaj nic Cię nie zdenerwuje" - hmmm dziwne. Zdradzę Ci ze miałam w poprzednim tygodniu trzy dni wolnego to trochę natworzyłam a teraz pokazuje, chętnie zobaczę u Ciebie "coś" świeżego :D
OdpowiedzUsuńOch, jak mi się marzy wolne, ale muszę poczekać do marca. Ja wiem czemu Ty tę radę znalazłaś Dudusiu - żeby mi ją przekazać, bo ja jakoś ostatnio nie radzę sobie ze stresem... To kolejny powód żeby zabrać się do roboty ;)
OdpowiedzUsuńWiesz, naprawdę urocze są te aniołeczki! Chopina poznaję po tej fantazyjnej kokardzie i bujnym loku! Przydałby mu się jeszcze charakterystyczny nos ale i bez niego jest bardzo urodziwy!
OdpowiedzUsuńW takim razie muszę wrócić do lepienia aniołków z noskami :)
UsuńWiesz, Twoje solniaczki są naprawdę niepowtarzalne!
OdpowiedzUsuńBuźka!
Dzięki Bubiso :*
OdpowiedzUsuńJest ładniutki, musisz zrobić mu nos "rzymski" i jakąś nutkę, tak myślę. Pozdrawiam Iwona
OdpowiedzUsuńDzięki. Zajrzyj na moje etykiety pt. wydrapywanki, opisałam tam technikę wykonania.
OdpowiedzUsuńWłaśnie to jest tak intrygujące, że każdy widzi coś innego, ja zobaczyłam szyję z głową żyrafy. Potem skojarzyłam jakąś jaskinię i tak powstała wydrapywanka. To świetna zabawa z dziećmi i nie tylko. Mimo, że na pierwszy rzut oka, kiedy odcisk palca jest mały nic tam nie widzimy, ale po powiększeniu jest świetny efekt.
Zobaczcie inne wydrapywanki. Biały brystol kolorujemy w plamy pastelami olejowymi. Pokrywamy tuszem kreślarskim z dodatkiem płynu do naczyń. Kiedy wyschnie bierzemy wykałaczkę i drapiemy. Życzę dobrej zabawy. Ja bawiłam się znakomicie.
Iwonko, do takich cudów to trzeba więcej talentu niż mam...
Usuńz noskiem mogły być bardzo ciekawe, ja jakoś nie próbowałam, koślawe mi się robią. Dziś serwuje złotą myśl z batona" Przyjemność brzucha jest podstawą i korzeniem wszelkiego dobra", pochłonełam całego i teraz mi dobrze mniam
OdpowiedzUsuńKasiu, gdzie Ty się zaopatrujesz, że na wszystkich produktach spożywczych serwują Ci takie prawdy? :D A przy okazji przyznaję autorowi rację, nie ma jak spokój i przyjemność brzusia ;)
Usuń+ specjalnie dla Ciebie dziś post z nosatym aniołkiem :)