Stęskniłam się za Wami i za blogowaniem, dlatego - choć dzisiejsza pogoda naprawdę nie sprzyja robieniu zdjęć - mimo wszystko pokażę Wam moje pierniczki w czekoladzie. Najpierw w ciemnej, gorzkiej:
Teraz w lukrze, tylko z odrobiną mlecznej czekolady, a jeden dodatkowo z cukiereczkami:
I jeszcze wersja w mlecznej czekoladzie:
A na koniec mieszanka:
Pierniki nie są może dziełem spektakularnym, za to sympatycznie prezentują się na choince. I muszę powiedzieć, że w rzeczywistości są ładniejsze niż na powyższych zdjęciach, ale tu już musicie wierzyć mi na słowo.
Wczoraj pobiegałam trochę po sklepach i rozczarowałam się jedną z największych sieciówek oferującą RTV/AGD i inne duperele. Potrzebowałam zwykłych żarówek halogenowych albo ledowych i wiecie co, nawet były, ale w cenie 66 zł za sztukę!! Przecież nie kupię skoro wiem, że w zwykłym markecie budowlanym kosztują 14 zł. Tym sposobem, kolejny dzień nie mam światła w łazience, tzn. mam ale z lampki nocnej ;) Jednakowoż ta obserwacja nie dała mi wystarczająco dobitnie do zrozumienia, że nie warto tam czegokolwiek kupować, więc choć żarówek nie wzięłam, to kupiłam tusz do drukarki. Przezornie jednak zachowałam paragon i nie rozpakowałam pudełka. Dzięki Bogu, bo zapłaciłam 90 zł, a okazuje się, że w sieci, nawet z kosztami przesyłki wychodzi ok 20 zł taniej. Załamać się można. Gdybym do tego kupiła jedną durną żarówkę byłabym już prawie stówę w plecy! Dlatego od dzisiaj bojkotuję tych zdzierców. Rozumiem, że każdy chce zarobić, ale żeby aż tyle??? No to się wyżaliłam ;) Dobra, niech już będzie, przyznam się, że rozczarowana zakupami domowymi poszłam szukać pocieszenia w ubraniach i tym sposobem mam śliczny sweterek... Dawkuję sobie zakupy na wyprzedażach, bo może w przyszłym tygodniu będę miała więcej czasu na bieganie, a co za tym idzie zakupy będą mniej nerwowe. Dodatkowo asortyment będzie już uboższy, co mnie cieszy, bo nie cierpię tych hałd bluzek splątanych w jakiś gigantycznych rozmiarów węzeł gordyjski razem ze spodniami, paskami i nie wiedzieć czemu kozakiem z prawej nogi.
Natomiast przedwczoraj byłam na lodowisku pod pergolą. Wyszalałam się nieziemsko, zaliczyłam nawet dwie figury, tj. ślizg środkiem tafli na prawym kolanie z rozpostartymi ramionami i ślizg na obu kolanach z przejściem w końcowym etapie do tzw. klęku podpartego (w ostatnim momencie zrezygnowałam z przywalenia głową w lód, bo nie ma co przesadzać, publiczność i tak już wstrzymała oddech i biła brawo). Dziś kolana mam może nieco sine, a spodnie starte, ale czego się nie robi, żeby zdobyć miłość kibiców ;D Już planuję kiedy by tu iść znowu... Może ktoś jest chętny? ;) Mam co prawda zakwasy, ale co tam!
Ale pokazowe pierniczki, prześlicznie wyglądają, ubrać tak całą choinkę, piękna by była i zajadać sie można!
OdpowiedzUsuńCudne ciastka, aż zal je jeść. W sieciówkach strasznie drogo, ja to zazwyczaj kupuje żarówki w hurtowni duuuzo taniej. U mnie niestety nie ma lodowiska, na dworze ciepło wiec o śmiganiu po zamarzniętym stawie jak co roku nie ma mowy a szkoda też lubie na łyżwach pojeździć, zazdroszczę
OdpowiedzUsuńto ja od razu skomentuję lodowisko: SAMA SIĘ SZLAJASZ, KURDEEE, A JA NIE MAM Z KIM IŚĆ :D tak serio, to nigdy w życiu nie miałam łyżew na nogach, ale coś mnie ciągnie w tym roku :>
OdpowiedzUsuńpierniczków nie komentuję, bo ci się w głowie poprzewraca od nadmiaru komplementów :P
O kurczaki pieczone (o pierniki pieczone)!Ale te pierniki są cuuuudne.
OdpowiedzUsuńDziewczynki, pierniczki pieczone co prawda, ale z masy solnej! Hihi, nie pomyślałam, że się nabierzecie. Gryźć je zdecydowanie odradzam, bo można zęby stracić i będzie bieda :D
OdpowiedzUsuńLaobeth, wcale nie sama się szlajałam :P
Śliczne! : )
OdpowiedzUsuńPierniki cudne i widzę, że nam nowa mistrzyni łyżwiarstwa figurowego rośnie :-)
OdpowiedzUsuńamanoo - ja wiedziałam, że solne, bom przecież je na żywo widziała na targach ;) hihi
OdpowiedzUsuńściskam
Twoje pierniczki są przecudnej urody!
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny na moim blogu:)
Pozdrawiam:)
Smakowite pierniczki, haha właśnie doczytałam, że z masy solnej, pięknie się prezentują jak 'żywe':))
OdpowiedzUsuńO ja pierniczę!Ale śliczności...
OdpowiedzUsuńNa lodowisko to ja się piszę!Możesz mi wierzyć na słowo że byłybyśmy doborową parą ;)
śliczne gwiazdki :) cudne :)
OdpowiedzUsuńCo do lodowiska to super to opisałaś :D niemal to zobaczyłam :]
" nie są może dziełem spektakularnym" - no wiesz! Nie no cudeńka! To one mogą wyglądać jeszcze śliczniej?! ;o)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o łyżwy to ja jestem z kategorii: łamaga ;o)
Madziu, wiesz jak połechtać moją próżność, hehe!
OdpowiedzUsuńBubiso, a jak! ;)
Laobeth, fakt, zapomniałam, że widziałaś :)
Dano, i ja dziękuję za odwiedziny u mnie :)
Jolutko, pozdrawiam ciepło :)
Trilluś, Ty też z narażeniem życia, a właściwie kolan i zębów wykorzystujesz każdą minutę na tafli? Hihi...
Ninko, dzięki serdeczne :)
Aguś, heh, to ja cudoTFUrcą jestem :D Ja jestem z tej samej kategorii co Ty, podobnie jak w pływaniu. Jestem mistrzynią stylu "byle nie utonąć" ;)
wariatka:))))))posmiałam sie z tych figur:))pozdrawiam
OdpowiedzUsuńoj, jak z masy solnej to mają jeszcze jedną zaletę - nie odkładają się w biodrach :)
OdpowiedzUsuńKochana ja jeszcze łyżew na nóżętach nie miałam,stąd domysły moje iż publika bawiła by się wciąż dobrze ;)
OdpowiedzUsuńTurkisiu łamaga?Ja też,więc tym bardziej się wybierzmy :)
Och jakie cudowne pierniczki...super!
OdpowiedzUsuńCiepło Cię pozdrawiam i serdecznie dziękuje za odwiedziny na blogu i miłe słowa:)
Peninia*
Qrko Domowa - wariatka powiadasz? Może coś w tym jest... :D
OdpowiedzUsuńBlue-Anna, uwaga, sól zatrzymuje wodę w organizmie ;)
Trilli,namawiam Cię gorąco do podjęcia próby, łyżwiarstwo to przednia zabawa :D
Peninio - i ja dziękuję :)
no to mnie nabrałaś z piernikami hi hi ale nie pasowały mi te wzorki bo wiem że piernik to rośnie i wzorki ha wspomnienie !
OdpowiedzUsuńA na łyżwy to bym poszła jak i na tą kawkę chętnie ...
Hej Mazanko, a mnie wczoraj właśnie pękł piernik od Ciebie :(
OdpowiedzUsuńWOW!!! ale PYSZNE!
OdpowiedzUsuńJa pierniczę, ale pierniczki :) Śliczne, smakowite i inspirujące :)
OdpowiedzUsuń