Michu wywinął kokardę pod szyją, bo chciał się elegancko prezentować przy wigilijnym stole. Właściwie nie wiadomo było czy jest gościem czy bożonarodzeniowym prezentem ;)
Nie mam dziś twórczej weny, całe zasoby wyeksploatowałam wczoraj w pracy, bo zaczęłam o 7.00 rano lekcją francuskiego, potem etatowych osiem godzin za biurkiem i znowu trzy lekcje hiszpańskiego. Z domu wyszłam o 6.30, a wróciłam w okolicach 22.00 z podkrążonymi oczyma i powłócząc nogami (głównie ze zmęczenia, ale nie zapominajcie również o moich sinych kolanach ;) Wybaczcie mi więc lapidarny pościk, ale dziś moja duszyczka błąka się w strefie półprzytomnych zombi. Mam nadzieję, że jutro uda mi się wrócić do siebie... ;)
No wiesz...to ja Cię podziwiam że masz jeszcze siłę żeby nam coś pokazać...
OdpowiedzUsuńA michu oczywiście doskonały!
śliczny miś, musisz kochana naładować akumulatory :)
OdpowiedzUsuńMy się musimy wybrać na ta kawkę koniecznie :D
OdpowiedzUsuńWracaj szybko do siebie ;) Miś piękny =)
OdpowiedzUsuńściskam
Misiu piękny. Zdrowiej! :)
OdpowiedzUsuńjaki fajny elegancik ;)
OdpowiedzUsuńelegancki...
OdpowiedzUsuńto sie nazywa pracowity dzien :) a micho super :)
OdpowiedzUsuńMisiu elegancki, że hoho :)
OdpowiedzUsuńA dzień pracy... bez komentarza
pozdrawiam Malgonia
http://sposobyna.blogspot.com/
No, strasznie elegancki, pewnie na bal karnawałowy się uszykował!
OdpowiedzUsuńTy nie szalej tak kobieto bo nie samą pracą człowiek żyje ;o) A gdzie czas na miśki, aniołki, wyszywanki i na mnie ;o))))
OdpowiedzUsuńElegancik;)
OdpowiedzUsuńJuż wróciłam do siebie. Dzięki Dziewczyny! :D
OdpowiedzUsuń